Krzysztof Mikulski

Kazimierz Jagiellończyk był młodszym synem Władysława Jagiełły. Za jego panowania Jagiellonowie stali się najpotężniejszą dynastią ówczesnej Europy Środkowej i Wschodniej.

Narodziny Kazimierza Andrzeja (29 lub 30 listopada 1427 roku w Krakowie), trzeciego syna Władysława Jagiełły i Zofii (Sofki) Holszańskiej odbyły się w atmosferze dworskiego skandalu. Jagiełło miał wtedy ok. 65 lat, jego żona nie skończyła zapewne jeszcze 30. Kiedy stary król przemierzał rozległe państwo i pełnił monarsze obowiązki, wokół królowej gromadziła się rycerska młodzież, co niewątpliwie podobało się młodej kobiecie. O złe prowadzenie się królową oskarżył wielki książę Witold. Oświadczył on publicznie, że królowa polska Zofia z niektórymi rycerzami polskimi skryte ma zaloty. Jagiełło szalał z zazdrości i wstydu. Na jego rozkaz aresztowano wskazanych przez Witolda rycerzy: Hińczę z Rogowa, Piotra z Kurowa, Wawrzyńca Zarembę z Kalinowej i Jana Kraskę, kilku innych zdołało zbiec. Dwie zaufane dwórki Katarzyna i Elżbieta Szczukowskie, poddane torturom, potwierdziły podejrzenia. O losie młodej królowej i jej nienarodzonego jeszcze dziecka miał rozstrzygnąć sąd. Zofia wykazała jednak godną podkreślenia roztropność. Udała się do biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego i złożyła pod przysięgą oświadczenie o swej niewinności. Proces odwołano, a skandal szybko wyciszono. Pewnej pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że opis całego skandalu znamy przede wszystkim z kroniki Jana Długosza, który, delikatnie mówiąc, nie był fanem króla Kazimierza. Podważał też jego wykształcenie, uważał za nieuka bez ogłady. Na pewno nauka młodszego z królewiczów nie trwała długo, bowiem szybko został wyrwany z domowych pieleszy i wplątany w wir politycznych kalkulacji i intryg.

Kandydat do tronu

Jagiełło w ostatnich latach swego życia zdołał zapewnić synom prawo do dziedziczenia tronu za cenę dalszego ograniczenie prerogatyw monarszych i kolejnych przywilejów dla szlachty. Zmarł w 1434 roku, a jego następcą został, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, najstarszy syn Jagiełły i Zofii – Władysław III, zwany później Warneńczykiem. Kazimierz pozostawał na razie w cieniu swego królewskiego brata, dorastając pod troskliwym okiem królowej wdowy. W imieniu młodocianego władcy niepodzielne rządy w państwie przejął Zbigniew Oleśnicki. Odsunął od wpływu na rządy królową wdowę i małopolskich możnych, którzy z rosnącą zawiścią obserwowali nieograniczone wpływy krakowskiego biskupa.

W tym czasie sytuacja polityczna wokół Królestwa Polskiego stawała się coraz bardziej dynamiczna. W 1437 roku zmarł król czeski Zygmunt Luksemburczyk, ostatni przedstawiciel tej dynastii. W jego królestwie trwała wojna domowa: partia katolicka wezwała na tron w Pradze Albrechta Habsburga, husyci szukali wsparcia w Polsce. Chcieli oddać koronę Kazimierzowi Jagiellończykowi, ale propozycja została przyjęta dość powściągliwie. Kandydaturze młodszego z królewiczów był przeciwny Oleśnicki, wróg nowinek husyckich. Kazimierza wsparli natomiast przeciwni biskupowi możni i brat Władysław. Jednak opieszale prowadzona akcja zbrojna oraz klęski husytów na Morawach spowodowały, że ostatecznie królem Czech został Albrecht (29 czerwca 1438).

Marzenia o koronie czeskiej ostatecznie upadły, ale perspektywy ubiegania się o nią − i nie tylko o nią – nie. Albrecht Habsburg był nie tylko królem czeskim, odziedziczył po Luksemburgach także tron węgierski. 26 października 1439 roku niespodziewanie władca ten pożegnał się ze światem. Jego żona spodziewała się dziecka, ale panowie węgierscy nie chcieli czekać – kraj był zagrożony przez rosnące w siłę imperium tureckie. Propozycję korony otrzymał starszy z braci, Władysław. Tak się stało. Obejmując tron węgierski Władysław miał zaledwie 17 lat i był przepojony marzeniami właściwymi dla tego wieku. Sytuację komplikowały jednak wieści z Litwy: zamordowano wielkiego księcia Zygmunta Kiejstutowicza, brata Witolda. Tron wielkoksiążęcy, dziedziczny w dynastii Giedyminowiczów, stał pusty. Miejscowi bojarzy buntowali się. Z dynastycznego punktu widzenia Władysław powinien udać się na Litwę, przejąć władzę i zacieśnić unię z Polską. Jednak w tym wypadku węgierski tron oddalał się. Rozwiązanie zaproponowała matka, królowa Zofia, która zaproponowała Władysławowi i Oleśnickiemu, aby wysłali na Litwę Kazimierza w charakterze królewskiego namiestnika. Pomysł wydawał się przedni. Oleśnicki pozbywał się z Krakowa obu królewskich potomków i mógł dalej samodzielnie rządzić państwem. By rozszerzyć swe wpływy na Litwie dodał Kazimierzowi oddanych sobie opiekunów: kasztelana krakowskiego Jana z Czyżowa, Dobiesława i Jana Głowacza Oleśnickich, Dzierżka z Rytwian i Jana ze Szczekocin. Kazimierz miał dopiero 13 lat, ale jego dzieciństwo kończyło się bezpowrotnie.

Na tronach Giedyminowiczów i Jagiellonów

Problem w tym, że litewscy możni wcale nie pragnęli zacieśnienia unii, a wręcz przeciwnie – wzmocnienia swoich wpływów na dworze wielkoksiążęcym i usunięcia Polaków z Litwy. Okazja wydawała się wyborna. Oto przybywał syn najwyższego księcia Litwy – taki tytuł nosił Władysław Jagiełło jako zwierzchnik kolejnych wielkich książąt. Posiadał pełne prawa do objęcia najwyższej, suwerennej władzy w kraju. Krakowskie ustalenia nie interesowały litewskich możnych, którzy 29 czerwca 1440 roku, w atmosferze spisku i zamachu stanu, ogłosili Kazimierza wielkim księciem. Królewicz stał się samodzielnym władcą, niezależnym od swego królewskiego brata. Wkrótce odesłał do Polski przydanych mu opiekunów i zaczął wprawiać się w sztuce samodzielnego rządzenia. Jeśli nawet uwierzyć Długoszowi i przyjąć, że młody władca nie posiadł teoretycznego przygotowania do rządzenia, to niewątpliwie praktykę w sprawowaniu władzy nabywał systematycznie i to od razu na najwyższym stanowisku.

W ciągu kilku lat Kazimierz uspokoił nastroje na Litwie i załagodził spór graniczny z książętami mazowieckimi. Jednak nie mógł uzyskać akceptacji brata i panów polskich dla swego panowania. Kiedy wydawało się, że możliwości działań dyplomatycznych zostały już wyczerpane, los, tragiczny dla Władysława, uśmiechnął się do Kazimierza. Władysław poległ w bitwie pod Warną 10 listopada 1444 roku. Jego naturalnym następcą był Kazimierz, jedyny żyjący w tym czasie przedstawiciel dynastii Jagiellonów, którym szlachta zagwarantowała dziedziczne prawa do tronu. Co prawda panowie zastrzegli sobie możliwość wyboru króla spośród wszystkich żyjących potomków Jagiełły, ale w tym wypadku wybór był bardzo ograniczony.

23 kwietnia 1445 roku na zjeździe w Sieradzu szlachta podjęła wstępną decyzję o wyborze Kazimierza na króla polskiego; zaczęły się rozmowy z przyszłym królem. Osiemnastoletni wielki książę okazał się trudnym negocjatorem. Szlachta liczyła na kolejne ustępstwa prawne na swoją rzecz i ostateczne przyłączenie Litwy do Polski, tymczasem Kazimierz zamierzał zachować pełnię władzy nad niezależną od Polski schedą Giedyminowiczów i nie myślał o dalszych przywilejach dla szlachty. Oba państwa stanęły na progu wojny. Kazimierz nie chciał przyjąć tronu na warunkach szlachty, ale jednocześnie odmawiał jej prawa do wyboru innego władcy. Ostatecznie osiągnięto kompromis – Jagiellończyk zobowiązał się do zatwierdzenia wydanych przez ojca przywilejów szlacheckich, a szlachta zgodziła się z tym, że król będzie mógł swobodnie przemieszczać się między dwoma rządzonymi przez siebie państwami. Dodatkowo Kazimierz wydał przywiej dla szlachty litewskiej i ruskiej, poszerzający jej swobody osobiste i prawa majątkowe oraz zagwarantował nienaruszalność granic wielkiego księstwa.

25 czerwca 1447 roku Kazimierz został koronowany na króla Polski. Niechętny władcy Długosz wspomniał o złych wróżbach, które towarzyszyły koronacji. Młody władca chyba się tym jednak nie przejął. Co więcej, odmówił szlachcie potwierdzenia przywilejów, wydanych przez ojca i brata, postanowił też odsunąć od władzy wszechpotężnego biskupa Zbigniewa Oleśnickiego. Do otwartego konfliktu doszło na zjeździe w Piotrkowie w grudniu 1449 roku. Oleśnicki, świeżo po otrzymaniu kapelusza kardynalskiego, żądał dla siebie pierwszego miejsca w radzie królewskiej kosztem prymasa – arcybiskupa gnieźnieńskiego. Zaprotestowali Wielkopolanie. Kazimierz, występując w roli arbitra, nakazał opuszczenie zjazdu obu hierarchom, eliminując tym samym wpływ kardynała na bieg spraw państwowych. Oleśnicki nie zapomniał władcy tej zniewagi. Pozycję kardynała wzmacniał dodatkowo spór króla ze szlachtą, która żądała potwierdzenia swoich przywilejów i likwidacji politycznej odrębności Litwy. Król, szukający wsparcia przeciw kardynałowi i Małopolanom w Wielkopolsce, stanął przed trudną decyzją. Ostatecznie na zjeździe w Piotrkowie 24 czerwca 1453 roku potwierdził przywileje szlachty. Jednak nie tylko obawa przed zwycięstwem kardynała kierowały poczynaniami króla. Do Piotrkowa przybyła delegacja stanów z podległych Zakonowi Prus (dzisiejsze Pomorze Gdańskie, Warmia i Mazury oraz obwód kaliningradzki), która deklarowała wypowiedzenie posłuszeństwa wielkiemu mistrzowi i oddanie się pod władzę Kazimierza. W zbliżającej się wojnie władca musiał mieć poparcie szlachty. Gdańsk i Toruń były cenniejsze niż trudne do utrzymania prerogatywy królewskie, których i tak już zrzekli się jego poprzednicy.

Powrót nad Bałtyk

W państwie krzyżackim już od 1440 roku narastał konflikt między zakonem a jego poddanymi. Rosły podatki, naruszano dawne zwyczaje, zakon kwestionował prawa szlachty do dziedziczenia majątków. Założony w 1440 roku w Kwidzynie Związek Pruski szybko stał się reprezentacją wszystkich stanów pruskich wobec zakonu. Początkowo konflikt miał charakter negocjacji wewnętrznych, ale nie mogąc osiągnąć kompromisu obie strony zwróciły się do zewnętrznych rozjemców – papieża i cesarza. Niekorzystne dla związkowców wyroki skłoniły ich do szukania oparcia w sąsiednim Królestwie Polskim.

Już w styczniu 1454 roku Prusacy podjęli rozmowy z Kazimierzem, a w lutym wypowiedzieli posłuszeństwo wielkiemu mistrzowi Ludwikowi von Erlichshausen. Powstanie rozpoczęły wystąpienia mieszczan w Toruniu i Gdańsku. Do Krakowa wyruszyło w tym czasie wielkie poselstwo Związku z Janem Bażyńskim na czele. Był to czas szczególny dla młodego władcy – początek konfliktu z Zakonem zbiegł się w czasie z ważnym wydarzeniem w życiu osobistym króla – żenił się właśnie z Elżbietą Habsburżanką. W płomiennej mowie Bażyński wskazywał na nadużycia popełniane przez zakon wobec poddanych, mówił o bezprawnym zagarnięciu Pomorza przez krzyżaków i pragnieniu poddania się władzy króla polskiego. W odpowiedzi na Kazimierz Jagiellończyk wystawił 6 marca 1454 roku akt inkorporacji Prus do Królestwa Polskiego. Pierwszym gubernatorem nowej prowincji mianował Jana Bażyńskiego i wypowiedział wojnę zakonowi.

Kazimierz od początku bardzo aktywnie zaangażował się w działania wojenne. Już pod koniec maja 1454 roku był w Toruniu, gdzie odebrał przysięgę wierności od mieszczan i szlachty z ziemi chełmińskiej. Podobnie przyjęto go w Elblągu, gdzie hołd złożyli mu z kolei biskupi: chełmiński, sambijski i pomezański. Jeszcze latem wydawało się, że potęga zakonu zostanie błyskawicznie złamana. Sytuację zmieniło przybycie na Pomorze posiłków krzyżackich, zwerbowanych w Rzeszy. 18 września 1454 roku pod Chojnicami armia królewska poniosła sromotną klęskę. Kazimierz, który osobiście dowodził w tej bitwie, musiał uciekać z pola.

Poza klęską militarną król musiał też zgodzić się na poważne ustępstwa polityczne wobec szlachty. Zgromadzone przed bitwą chojnicką w pobliskiej Cerekwicy pospolite ruszenie szlacheckie wymogło na Kazimierzu zgodę na wydanie nowych przywilejów, grożąc w odstąpieniem od wojny. Jeszcze w tym samym roku król wydał w Nieszawie koło Torunia dwa odrębne nieco statuty dla szlachty wielkopolskiej i małopolskiej, które w bardzo poważny sposób ograniczały władzę monarszą. Te ustępstwa króla były jednak konieczne, bowiem wojna wymagała zaangażowania osobistego i ale też finansowego szlachty.

Już w 1455 roku król wyprawił się na czele 30-tysięcznej armii do Prus. Nieudane oblężenie Łasina załamało jednak dalszy marsz i pospolite ruszenie szlachty zostało rozpuszczone do domów. Kazimierz nie sprawdził się jako wódz, powrócił więc do działań dyplomatycznych. Skarb zakonny świecił pustkami. Olbrzymie kwoty wyłożone na zwerbowanie zaciężnych zostały przez tych ostatnich szybko skonsumowane. Niepłatni najemnicy oferowali Kazimierzowi odstąpienie od zakonu w zamian za zaspokojenie ich roszczeń finansowych. Ich dowódca Oldrzych Czerwonka oszacował je na gigantyczną sumę 400 tys. złotych. W zamian w ręce polskie miały trafić Malbork, Sztum, Tczew, Gniew, Czarne i Chojnice. Kazimierz rozpoczął zbieranie niezbędnych funduszy, zastawiając przede wszystkim posiadane dobra królewskie. Znaczny wysiłek finansowy poniosły też wielkie miasta pruskie, które obłożyły podatkami swych obywateli. Ostatecznie zaciężni zgodzili się oddać w ręce polskie 21 zamków i miast za łączną sumę 436 tys. złotych. W czerwcu 1457 roku wielki mistrz Ludwik von Erlichshausen został zmuszony do opuszczenia swej stolicy – Malborka, do której uroczyście wkroczył jej nowy pan – Kazimierz Jagiellończyk.

Jednak dalsze losy wojny zależały od działań militarnych. Gdańszczanie i elblążanie odnieśli dwa świetne zwycięstwa morskie – najpierw w pobliżu Bornholmu (14/15 sierpnia 1457 roku), a następnie rozbili flotę krzyżacką śpieszącą na odsiecz obleganemu przez wojska polskie Gniewowi na Zalewie Wiślanym (14 września 1463 roku). Na lądzie dowódca wojsk zaciężnych w Prusach Piotr Dunin z Prawkowic rozbił armię krzyżacką pod Świecinem (17 września 1462 roku), Następnie zmuszał do kapitulacji kolejne zamki i miasta, pozostające w rękach krzyżaków. Najdłużej broniły się Stargard Gdański i Chojnice, które zostały zdobyte 28 września 1466 roku.

Wojna była rozstrzygnięta, zresztą obie strony nie miały już środków na dalsze jej prowadzenie. Ich przedstawiciele zjechali w październiku 1466 roku do Torunia, gdzie po trudnych negocjacjach zawarto pokój. Do Królestwa Polskiego przyłączone zostały Pomorze Gdańskie, ziemia chełmińska, część Powiśla z Elblągiem i Malborkiem oraz Warmia. Wielki mistrz uznał się lennikiem króla polskiego z pozostałej części Prus. Polska wracała nad Bałtyk, otwarta została niczym już nieskrępowana droga handlowa Wisłą do Gdańska, a stamtąd do Europy Zachodniej, która przynieść miała Królestwu Polskiemu znaczne korzyści ekonomiczne w następnym stuleciu.

O całość królestw

Panowanie Kazimierza bez reszty wypełniały powtarzane zabiegi o utrzymanie bardzo luźnej unii polsko-litewskiej, zabezpieczenie granic obu państw, wreszcie o wzmocnienie pozycji władcy wobec jego poddanych. Litwini buntowali się przeciw zbyt ścisłej unii od początku jego panowania Kazimierza. Już w 1456 roku opozycja możnych na czele z odsuniętym od władzy Gasztołdem domagała się zerwania unii i osadzenia na tronie wielkoksiążęcym potomka Olgierda (ojca Jagiełły) Semena Olelkowicza, księcia kijowskiego. Król musiał osobiście interweniować, prośbą i groźbą przekonywał swych litewskich poddanych do pozostania mu wiernymi. W 1460 roku nie dopuścił do wyprawy litewskiej na Podole, które należało do Polski. Już rok później Litwini ponownie postawili królowi ultimatum: miał zamieszkać na Litwie na stałe albo oddać ją w zarząd Semenowi. I znów Jagiellończyk zdołał uspokoić nastroje. Po śmierci Olelkowicza oddał co prawda Kijów jego synowi Włodzimierzowi, ale tylko dożywotnio. W 1471 roku, po śmierci tegoż, miasto zostało poddane bezpośredniej władzy wielkiego księcia i przekształcone wraz z podlegającym mu terytorium w województwo.

Największym zagrożeniem dla Litwy w drugiej połowie XV wieku były państwo moskiewskie i Tatarzy. W 1471 roku wielki książę moskiewski Iwan III podbił bogaty Nowogród Wielki. W związku z tym planowano nawet sojusz z Tatarami z ordy nadwołżańskiej, wraz z którymi Litwini zamierzali ruszyć na wojnę przeciw Moskwie. Jednak Kazimierz nie zdecydował się na otwarte wystąpienie zbrojne. W 1480 roku ponownie sprzymierzył się z Tatarami nadwołżańskimi przeciw Moskwie, która odrzuciła litewskie roszczenia do Rżewa i Wielkich Łuków. Tym razem wyprawa nie doszła do skutku ze względu na spisek zawiązany przez możnych litewskich przeciw królowi. Kazimierz odkrył go w porę, a spiskowcy zapłacili głową. Jednak kilka następnych lat musiał spędzić na Litwie, by zapobiec ewentualnym dalszym buntom.

Tymczasem władcy moskiewscy sprzymierzyli się z Tatarami krymskimi. Chan Mengli Girej w 1482 roku najechał nieoczekiwanie ziemie ruskie i zdobył Kijów, a wojewodę kijowskiego Iwana Chodkiewicza wraz z rodziną wziął w niewolę. Litwini zdobyli się na wyprawę odwetową, podczas której odbudowano Kijów i umocniono inne przygraniczne zamki, ale samych Tatarów atak nie dotknął. Mieli bowiem potężnego sojusznika – wielkie imperium tureckie, które właśnie podbijało Bałkany. W 1484 roku Turcy zajęli należące Białogród i Kilię, miasta należące do Mołdawii, polskiego lennika. Na pomoc hospodarowi Stefanowi Wielkiemu latem 1485 roku ruszyła polska armia. Do starcia nie doszło, bowiem na wieść o tym Turcy odeszli za Dunaj.

Kazimierz postanowił rozwiązać konflikt polsko-turecko-mołdawski drogą dyplomatyczną. Próbował zawrzeć sojusz przeciw Turcji z papieżem, cesarzem i Wenecją. W 1487 roku Kazimierz wysłał do Stambułu swego najlepszego dyplomatę i wychowawcę dzieci, Kallimacha. Jego rokowania okazały się udane, wraz z nim do Krakowa przybyło poselstwo tureckie, gotowe do rokowań pokojowych. Jednak podpisany w 1489 roku pokój z Turcją nie spełniał oczekiwań Polski i Mołdawii. Turcy nie zwrócili Białogrodu i Kilii, a rozgoryczony hospodar mołdawski Stefan zbrojnie demonstrował swoje niezadowolenie, grabiąc pogranicze polsko-mołdawskie i podburzając chłopów na Pokuciu. Na południu było niespokojnie także za sprawą Tatarów, którzy ponownie zaczęli zapuszczać się w granice Wielkiego Księstwa i Polski.

O spokój wewnętrzny Królestwa Polskiego

Podczas wojny trzynastoletniej z krzyżakami Kazimierz musiał stawić czoło wielu problemom wewnętrznym. W 1460 roku wszedł w konflikt z Kościołem, związany z obsadą biskupstwa krakowskiego. Później król nie uznał Jakuba z Sienna, papieskiego nominata. Co więcej, zaczął stosować restrykcje wobec członków kapituły (biskup i jego sufragan przezornie opuścili Kraków) − odebrał kanonikom dochody z przynależnych im dóbr. Jednym z poszkodowanych był Jan Długosz i zapewne dlatego nie mógł sobie odmówić na kartach kroniki przytyków wobec władcy. Konflikt rozwiązano dopiero w 1463 roku. Kazimierz zmusił biskupa do rezygnacji z Krakowa. W zamian nagrodził go wkrótce biskupstwem płockim, a kanonikom krakowskim przywrócił ich dobra.

Więcej problemów Kazimierz miał z nowymi, pruskimi poddanymi. Podstawą ich ciągłych sporów z królem były zasady, na jakich Prusy zostały włączone do królestwa. Prusacy utrzymywali, że poddali się tylko władzy króla, a ich kraj pozostał odrębną prowincją. Senatorowie z Prus nie weszli do rady królewskiej, a Prusacy wysyłali na sejmy tylko delegacje, które nie uczestniczyły w obradach, tylko negocjowały na odrębnych spotkaniach z królem i stanami polskimi. Do pierwszego poważnego konfliktu doszło już w 1467 roku. Zmarł wówczas biskup warmiński Paweł Legendorf. Król, który wcześniej wywalczył sobie prawo do bezwzględnego obsadzania biskupstw polskich, również w tym wypadku wyznaczył swojego nominata – biskupa chełmińskiego Wincentego Kiełbasę. Jednak kapituła warmińska, która już w czasach krzyżackich cieszyła się znaczną autonomią przy obiorze biskupów, wybrała na to stanowisko Mikołaja Tungena. Kazimierz wyboru nie uznał, co więcej − potraktował go jako krok wrogi wobec swego majestatu. Rozpoczęła się wojna, trwająca z przerwami dziesięć lat. Tungena poparł wielki mistrz krzyżacki oraz pozostający w konflikcie z Kazimierzem król węgierski Maciej Korwin. Ostatecznie na zjeździe piotrkowskim w lipcu 1479 roku Kazimierz uznał Tungena biskupem warmińskim, a ten złożył mu uroczysty hołd. W grudniu tego roku hołd złożył także nowy wielki mistrz Marcin Truchsess.

Po 1466 roku Kazimierz konsekwentnie dążył do ograniczenia autonomii pruskiej. Zniósł urząd gubernatora Prus Królewskich, starając się na to miejsce powołać starostę generalnego. W 1485 roku oddał ten urząd Zbigniewowi Tęczyńskiemu, przedstawicielowi możnowładztwa małopolskiego, obcemu w Prusach. Przeciw tej nominacji zdecydowanie wystąpili Prusacy, a wojnę handlową z Tęczyńskim rozpoczął też Gdańsk. Konflikt przedłużał się, a oliwy do ognia dolał ponowny spór o obsadę biskupstwa warmińskiego. Tuż przed śmiercią Tungen mianował swym następcą Łukasza Watzenrode. Wybór został zatwierdzony przez papieża, jednak Jagiellończyk potraktował to wystąpienie jako zdradę i wysłał na Warmię wojsko. Negocjacji podjęli się przedstawiciele stanów pruskich, którzy usiłowali bronić biskupa. Król, który chciał osadzić na biskupstwie warmińskim swego syna, nie widział żadnej możliwości zawarcia kompromisu, grożąc członkom kapituły najsurowszymi karami. Mimo to Watzenrode przedostał się w przebraniu z Rzymu na Warmię i objął urzędowanie. Ostatecznie jego władzę uratowało zaangażowanie Kazimierza na Węgrzech i ostatecznie śmierć władcy w 1492 roku.

Sylwetka władcy

Kazimierz Jagiellończyk jest przez historyków oceniany pozytywnie. W starszej literaturze różnicowano co prawda jego ocenę jako króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego. W tym pierwszym przypadku podkreślano zasługi Kazimierza dla rozwoju państwa, łącząc je przede wszystkim w związku z przyłączeniem Prus Królewskich do Korony. W drugim przypadku wskazywano na zaniechanie agresywnej polityki wobec Moskwy, co miało spowodować szybki wzrost znaczenia tego państwa.

Niewątpliwie Kazimierz był bardzo sprawnym dyplomatą, dzięki negocjacjom zawdzięczał największe sukcesy polityczne. Zaangażował się do końca tylko w jeden konflikt zbrojny – z zakonem. Być może jednak koszty materialne i polityczne ostatecznie zniechęciły władcę do kontynuowania tego typu działań. Na pewno Kazimierz nie był wybitnym wodzem. Dowodzone przez niego osobiście wojska zostały pobite pod Chojnicami, niewiele wskórał podczas kolejnych wypraw do Prus i na Mołdawię. Jego najsilniejszą bronią była umiejętność pozyskiwania sobie oddanych współpracowników, nawet spośród dawnych wrogów. Wobec zdrajców był bezwzględny. Bardzo wysoko stawiał swój majestat monarszy, wymagając od poddanych bezwzględnego szacunku. Potrafił uzyskać pełną kontrolę nad obsadą najwyższych godności kościelnych w Polsce. Jedynie w Prusach poniósł porażkę, chociaż gdyby żył kilka lat dłużej sytuacja potoczyłaby się inaczej.

Kazimierz Jagiellończyk był w pewnym sensie praojcem demokracji szlacheckiej. Dzięki przywilejom nieszawskim sejmiki szlacheckie stały się organami współdecydującymi z królem o najważniejszych sprawach królestwa: podatkach i wojnie. Do końca jego rządów wykształciła się ostatecznie izba poselska polskiego sejmu. Co prawda pierwsza wzmianka o przybyciu na sejm posłów wybranych na sejmikach pochodzi z 1493 roku (ta data jest przyjmowana za początek istnienia polskiego parlamentu), ale wydaje się, że obyczaj ten mógł wykształcić się już wcześniej.

Dwór Jagiellończyka był pierwszym w Polsce ogniskiem europejskiego humanizmu. Do grona jego najbliższych współpracowników należał niewątpliwie wychowawca dzieci królewskich Filip Kallimach. Król popierał też pierwszego polskiego z pochodzenia humanistę Grzegorza z Sanoka, którego mianował arcybiskupem lwowskim w 1451 roku. Mimo początkowo nieprzychylnej postawy wobec władcy – u jego boku tworzył swą kronikę, a właściwie pierwszą nowoczesną syntezę historii Polski – Jan Długosz. Król nagrodził go krótko przed śmiercią (1480) godnością arcybiskupa lwowskiego.

Można śmiało stwierdzić, że na łożu śmierci Kazimierz IV Jagiellończyk nie powinien mieć do siebie pretensji. Dynastia Jagiellonów uzyskała dzięki niemu władzę w czterech państwach i stała się najpotężniejszą rodziną panującą w Europie Środkowej i Wschodniej.

Prof. Krzysztoff Mikulski, historyk, zajmuje się dziejami społecznymi i gospodarczymi XIII – XVIII wieku, pracuje na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.