Wojciech Kalwat

Jan Długosz to osobowość wybitna. Potomek jednego z bohaterów grunwaldzkiej batalii, z rycerskiego rodu, z wyboru duchowny, wsławił się wierną i owocną służbą swemu patronowi, potężnemu biskupowi i kardynałowi Zbigniewowi Oleśnickiemu. Był także powiernikiem i wychowawcą synów Kazimierza Jagiellończyka oraz nad wyraz utalentowanym pisarzem. Nie bez przyczyny uznawany jest nie tylko za ojca polskiej historiografii, ale jednego z najwybitniejszych annalistów średniowiecza.

Długosz, okazał się również znakomitym gospodarzem, skrupulatnie gromadził dochody i beneficja. Do jego kiesy trafiały dochody z probostwa, pięciu kanonii i dziesięciny z trzydziestu wsi. Pobierał także rentę od Oleśnickiego i zapisane dożywocie na sześciu wsiach. Skrzętnie liczył, ale i mądrze zarządzał posiadanymi dobrami, pomnażając z nich dochód. Bez dwóch zdań był majętną osobą. Z uznaniem należy stwierdzić, że pieniądze wydawał mądrze, z pożytkiem i nie tylko na własne potrzeby. Budzi podziw jego działalność inwestycyjna. Dowodzą one nie tylko wyczucia potrzeb przez fundatora, ale jego wyrobiony artystyczny gust. Fundował lub przebudował kilka świątyń: w Chotlu Czerwonym, Odechowie, Raciborowicach, Raciborowicach i Szczepanowie oraz klasztor kanoników regularnych w Kłobucku. Prócz tego wzniósł kilka domów dla wikariuszy kolegiackich (tzw. Domów Długosza): w Krakowie, Sandomierzu i Wiślicy. Wspierał także studentów, fundując lub partycypując w kosztach krakowskich burs (Jerozolimskiej i Węgierskiej) czy domu dla studiujących prawo przy ul. Grodzkiej. Śladami po pobożnych fundacjach są także zabytki, które szczęśliwie przetrwały co naszych czasów, np. pozłacany kielich mszalny czy ornat z haftowanymi wizerunkami Chrystusa, Marii i świętych Jana, Hieronima, Grzegorza i Augustyna.

Domy Długosza

Długosz pozostawił po sobie kilka obiektów sakralnych. Fundowane lub współfinansowane przez niego kościoły to wiejskie, niezbyt okazałe budowle. Za to na szczególną uwagę zasługują świeckie obiekty wzniesione kosztem Wieniawity. Są to dom wikariuszy w Wiślicy, mansjonaria w Sandomierzu i własny dom w Krakowie. W przypadku tych budowli historycy sztuki zwykli mówić o stylu długoszowskim. Te obiekty, solidnie wykonane, charakteryzują się prostą, ale niezwykle funkcjonalną formą, z oszczędnym detalem. Zazwyczaj są to elementy kamieniarki okiennej i drzwiowej, a także układane w jodełkę dekoracje z cegieł na szczytach fasad.

Te ceglane, dwukondygnacyjne i jednotraktowe budowle są obiektami wolnostojącymi. Domy z Sandomierza i Wiślicy można traktować jako obiekty bliźniacze. Wejście jest umieszczone na ścianie wzdłużnej; prowadzi do wielkiej sieni, z której można było dostać się do innych pomieszczeń. Wyjątkowość tych obiektów polega na tym, że zastosowano w nich element, bez którego nie sposób wyobrazić sobie współczesnej architektury – korytarz. W drugiej połowie XVI stulecia był on absolutną nowością. Warto dodać, że moda na korytarze zaczęła się dopiero w następnym stuleciu. Rozplanowanie wnętrz – niezwykle praktyczne – przekłada się na fasady budynków. Świadczy ono, że to właśnie względy praktyczne decydowały o zewnętrznym wyglądzie budynków, a nie odwrotnie.

Wiślica

Jan Długosz był silnie związany ze starą i znaczącą w średniowieczu Wiślicą. Była to niegdyś jedna z najważniejszych miejscowości w kraju; niektórzy twierdzą, że w Wiślicy miał swoją rezydencję władca państwa Wiślan, który został przymusowo ochrzczony w IX wieku. O randze miasta świadczy wzniesienie tam monarszego grodu; sama osada należy do jednych z najstarszych osad wczesnomiejskich w Polsce i zapewne jednym z najstarszych lokowanych miast. O jego randze świadczyło nie tylko obwarowanie grodu, ale i ulokowanie tutaj kapituły, a przejściowo i stolicy księstwa. Od czasów Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego miasto było miejscem rezydencjonalnym polskich monarchów, w którym odbywały się rycerskie zjazdy i wydawano ważne dokumenty, ze słynnym statutem wiślickim na czele. W tym czasie miasto opasane było murami, a władca rezydował w niewielkim zamku. Ostatni Piast na polskim tronie wzniósł monumentalną kolegiatę, która do dziś dominuje nad miasteczkiem.

W czasach Długosza, który często tam przebywał, miasto było silnym ośrodkiem ulokowanym na ważnym handlowym szlaku z Lublina do Krakowa. Sześć mostów na Nidzie i jej odnogach pozwalało na prężny handel, a wiśliccy kupcy byli zwolnieni z ceł w całym Królestwie Polskim. W mieście działał wielki skład solny, targi i jarmarki, na które ściągali liczni kupcy, dając zarobek licznym miejscowym karczmom.

Dziś Wiślica to niewielka miejscowość z wielką gotycką kolegiatą, misą chrzcielną i grodziskiem. To ślady po wielkiej i wspaniałej historii. Unikalny jest także Dom Długosza, pamiątka po wielkim kronikarzu. Być może to właśnie na odkrytych w jego wnętrzu malowidłach widnieje portret annalisty.

Sandomierski Dom Długosza

Sandomierz to jedno z najstarszych i najbardziej znaczących miast Polski. O jego randze świadczył potężny gród, później monarszy zamek, wreszcie kilka klasztorów i kościołów z obecną katedrą na czele. Rynek z ratuszem, miejskie obwarowania i przywileje świadczyły o zamożności miasta, którego karierę przekreślił dopiero szwedzki potop. Miasto było chętnie odwiedzane prze parę królewską, której towarzyszył liczny dwór. Przebywali tu także ludzie Kościoła, możni, a także ówczesna elita intelektualna.

Sandomierz to jednak głównie miasto, które stanowiło silny ośrodek handlu dalekosiężnego – było usytuowane na szlak handlowym z Rusi do Krakowa. Z czasem coraz większego znaczenia nabierał także spławny szlak wiślany, którym wysyłano sandomierskie zboże, produkty rolnicze i leśne. Prócz kupców ważną rolę w mieście odgrywali liczni rzemieślnicy, produkujący głównie na rynek lokalny.

Częstym gościem w Sandomierzu był kardynał Zbigniew Oleśnicki (zmarł w tym mieście 1 kwietnia 1455 roku). W mieście sporo czasu spędził także Jan Długosz. Tu, widząc malowidło Rozesłania Apostołów w bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, widział, jak ważny dla monarchy był triumf grunwaldzki. Malowidło bowiem w sposób jednoznaczny nawiązywało do grunwaldzkiej batalii, największego triumfu Władysława Jagiełły. Kronikarz także miał osobisty stosunek do bitwy − wszak walczył w niej jego ojciec oraz protektor i mentor Zbigniew Oleśnicki.

Najbardziej widoczną w Sandomierzu pamiątką po Długoszu (który był przecież kanonikiem sandomierskim) jest dom dla mansjonarzy, których zadaniem były codzienne śpiewy w kolegiacie Najświętszej Marii Panny. Ten wzniesiony w 1476 roku budynek jest niezwykle podobny do wiślickiego odpowiednika. Dom Długosza służył mansjonarzom do XIX stulecia. W 1937 roku w domu ulokowano zbiory gromadzone przez ks. Józefa Rokosznego i ks. Jana Wiśniewskiego. Ich kolekcje dały początek niezwykłemu muzeum, które działa do dziś. Momentami można odnieść wrażenie, że jest to raczej gabinet osobliwości, niż placówka muzealna. Ale to nie wada, a wielka zaleta. Oglądając stopy słonia czy mamucie kły obok Kranachowskiej Madonny, lepiej można sobie uzmysłowić istotę dawnego kolekcjonerstwa. Umiejscowienie w dawnej mansjonarii muzeum to symbol, połączenie przeszłości w teraźniejszością. Mistrz Jan zapewne byłby z tego zadowolony.  W samym zaś Domu są dwie pamiątki bezpośrednio nawiązujące do postaci kronikarza: kamienna tablica fundacyjna z Długoszowym herbem Wieniawa oraz obraz Ostatnia chwila Jana Długosza.

Kraków

Trzeci Dom Długosza znajduje się w Krakowie, tuż pod wawelskim wzgórzem, na końcu ul. Kanoniczej. Tę byłą łaźnię królewską w początkach XV stulecia przejęła kapituła krakowska. Długosz przebudował i rozbudował budynek, nadając mu kształt litery L. Zamieszkał w jego nowszej części, a starszą oddał do dyspozycji swemu bratu. Tutaj właśnie kronikarz pisał swe największe dzieło i, jak się przypuszcza, udzielał lekcji królewskim synom. Tu też zmarł 19 maja 1480 roku. Ciało kronikarza pochowano w katedrze wawelskiej. Jednak w 1880 roku ekshumowano je i przeniesiono do Krypty Zasłużonych na Skałce.

Po śmierci Długosza we wzniesionym przezeń domu mieszkali ludzie Kościoła i nauki, jak chociażby słynny Maciej z Miechowa. W latach siedemdziesiątych XIX wieku dom wynajęto Franciszkowi Wyspiańskiemu. Przez wieki budynek zmieniał się, był adaptowany na bieżące potrzeby i ozdabiany podług obowiązujących mód. Mimo to wciąż był znany jako Dom Długosza. I wręcz symboliczne jest, że w tym miejscu właśnie, u stóp Wawelu, żył i tworzył piewca historii Polski.

Na ścianie Długoszowego domu znajdując się dwie tablice. Pierwsza to tablica fundacyjna Psałterii na Wawelu, która została odnowiona staraniem kronikarza. W 1856 roku budynek został zburzony, a tablicę zaś przeniesiono do Domu Długosza. W górnej części ukazany jest kronikarz, klęczący przed tronującą Madonną z Dzieciątkiem; za Długoszem stoi patron św. Jan Chrzciciel. Tablica ta jest o tyle ważna, że przedstawia jedyny niebudzący wątpliwości portret Jana Długosza. Pod tą sceną znajduje się napis:

Pro Collegio Psalteristar[um] ecc[lesia] e craeovien[sis] per Wladislau[m] secundu[m] rege[m] et Heduigim reginam[m] Polonie fundato Johannes Longini Cano[n]icus Cracovien[sis] ad honore[m] Dei omnipote[n]tis fabricavit me anno mille[simo] cccc octuagesimo [Dla Kolegium Psałterzystów kościoła krakowskiego ufundowanego przez Władysława Drugiego króla, i Jadwigę, królową Polski, Jan Długosz, kanonik krakowski, na cześć Boga Wszechmogącego, zbudował mnie w roku 1480]

Niżej zaś wmurowano drugą tablicę z samym tekstem:

Diruta Domo Collegii Psalteristarum in monte Wawel MDCCLVI olim a Joanne Dlugosz Can[onico] Ecclesiae Cath[edralis] Cracov[iensis] fundata lapis hic unicus ex illa superstes quattuor saeculis post huc translatus est anno Domini MDCCCLXXX [Po zburzeniu w 1856 Domu Kolegium Psałterzystów ufundowanego na górze Wawel niegdyś przez Jana Długosza, kanonika kościoła katedralnego krakowskiego, kamień ten jedyny z niego pozostały w 400 lat później tu przeniesiony został roku Pańskiego 1880]

Wojciech Kalwat, historyk, redaktor Magazynu Historycznego „Mówią wieki”


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.